Witajcie!
Nie wiem czy może dobrze trafiłem z tym postem jednakże mamy podobny problem. może zacznę od początku
przez rządy kilku panów naszej jednostki od wielu lat ( może już ze 20 lat ) nie były czynione żadne działania odnośnie naszej jednostki. W czasie gdy inne jednostki z naszej gminy dostały samochody (lekkie, średnie) naszym prezesom nie było one potrzebne gdyż jak to argumentowali, że po co nam wyjeżdżać do pożarów od tego są KSRG. Tak oto do tej pory nie mamy samochodu ani innego sprzętu prócz motopompy, węży i mundurów... przez wiele lat byliśmy jak to ktoś już wspomniał "do reprezentacji". jedyne co panowie zrobili to załatwili mundury koszarowe i galowe, które jak później się okazało otrzymaliśmy od gminy bo wszystkie jednostki w gminie takie dostały. Jednak co prawda panowie dalej są w zarządzie na najwyższych funkcjach jednakże powoli zaczynają nam pozwalać dojść do głosu. Do czego zmierzam, chodzi mi o to że ja jak i moi koledzy planujemy tak jakby odnowić naszą jednostkę i tu zaczynają się schody. Pierwsze to panowie z zarządu którym wszystko przeszkadza, a najbardziej to że chcemy starać się o samochód, szkolenia i w końcu do pomocy innym czyli to co straż powinna czynić. Pamiętam jak najbardziej zaszliśmy zarządowi za skórę podczas pożaru łąk. Moja miejscowość leży w bliskim sąsiedztwie łąk i są to bardzo wielkie tereny użytków i nieużytków co gorsza po 5 kilometrowym pasie łąk zaczyna się las wiec gdyby płomienie tam dotarły to wiadomo co by było... Więc postanowiliśmy pojechać gasić, zorganizowaliśmy pojazd, klucze do garażu przyniósł nam mechanik, załadowaliśmy sprzęt, ubraliśmy się w mundury i pojechaliśmy gasić. Wody było dużo bo płynie tam rzeka, gasiliśmy gdzieś ok 1.5 godziny. po powrocie radośni że w końcu coś pożytecznego zrobiliśmy zostaliśmy niemalże wygnani z miejscowości przez prezesa bo kto teraz te węże będzie suszył i nowe mundury się zabrudziły. Niestety zarząd nie był z nami i można powiedzieć nasze starania zawsze szły na marne. jednak pare lat temu zarząd się zmienił, prezesem został człowiek też co prawda starszy datą ale widząc naszą akcję na łąkach zrozumiał że mamy potencjał i chcemy działać a nie tylko być jednostka na pokaz. Zaczęło się od tego że powiększyliśmy garaż aby móc wstawić coś większego, wójt wystarał się o pieniądze z uni na remont obecnej remizy i wyłożenie dojazdu z garażu do drogi. zaczęliśmy nawiązywać kontakty z OSP z KSRG, nie wiem ale jest to chyba jedyna jednostka z KSRG jaką znam która chce nam pomóc bo druga jednostka na terenie gminy to jednostka typu "kto jak nie my"... Wójt obiecał nam samochód ale niestety z marzeń o jakimś GBA możemy zapomnieć bo w KSRG idzie teraz na zakup kolejnych ciężkich. być może dostaniemy w tym roku GLM. jednak zaprzyjaźniona OSP z KSRG powiedziała nam że pomogą nam załatwić selektywne, szkolenia a i porozmawiają z MSK że jak ich dysponują to żeby nas też dysponowali jako jednostka wspomagająco-zabezpieczająca. Nasze starania i zaangażowanie dostrzegł wójt przekazując nam 8 sztuk nowych hełmów (Calisia ak 06-2009 II wersja) do tej pory mieliśmy orzechy.
Do czego zmierzam, chodzi mi o to że przez lata nasza jednostka była zaniedbywana przez nasz zarząd jak i przez komendanta gminnego. Z komendantem poważnie porozmawialiśmy za zebraniu sprawozdawczym i wymusiliśmy na min razem z druhem z KSRG aby wysłał naszą jednostkę na szkolenie podstawowe. Niestety takich przykładów jest sporo w Polsce. Wszędzie faworyzowane są KSRG, rozumiem że KSRG jest lepiej wyposażone i bycie w systemie wymaga od nich bardzo srogich norm jak to opowiadali nam koledzy z KSRG ale jak widać np. na przykładzie mojej jednostki można się dogadać z jakąś jednostką z KSRG i tak jak my nawet teraz gdy nie mamy samochodu dostajemy telefon od KSRG aby naszykować punkt poboru wody bo pożar jest blisko naszych terenów. Niestety komendant gminny uważa inaczej, do pożarów są KSRG, My do kościoła...