Sprzęt z wojska? Żart...
: wt 17 lip 2012, 18:16
Witam.
Opowiem Wam historie, abyście nie cieszyli się za mocno na sprzęt z wojska, nawet gdy jest już przyznany.
Na początku roku (bodajże w lutym) napisaliśmy pismo do Departamentu Wychowania i Promocji Obronności MON o nieodpłatne przekazanie samochodu osobowo-terenowego (do 3,5t 4x4 itd). Po ok. miesiącu otrzymaliśmy odpowiedź, a w niej zestawienie zbiorcze sprzętu do przekazania a konkretnie UAZ-a 469b ( pieczątki sekretarza stanu, kogoś z upoważnienia ministra obrony narodowej i jeszcze paru oficerów) pierwsza myśl - Hurrra!!!
ale...
Był podany termin przekazania ale żadnego numeru telefonu do kontaktu. Jako że nie mieliśmy doświadczenia w załatwianiu sprzętu z wojska postanowiliśmy pojechać do jednostki. W piśmie mieliśmy numer jednostki wojskowej gdzie auto powinno się znajdować. Pełni optymizmu w samochód i jedziemy oglądać "nasz" sprzęt. Kilometrów mieliśmy ok 150, więc podróż na cały dzień. Dojechaliśmy na miejsce iii zonk... Miła pani w biurze po kilku telefonach oznajmiła, że oni tego auta już nie mają, że jest na RB LOG (nie wiem co to jest, nie znam się) i że nie może pomóc. Ale kazała czekać, miało przyjść pismo... No to czekaliśmy... Ale że ostateczny termin przekazania był lada dzień postanowiłem podzwonić. Znalazłem numer w internecie do tego departamentu i się zaczęło odsyłanie: ja się tym nie zajmuje, ale podam numer do osoby co będzie coś wiedziała Obdzwoniłem takich osób 37!!! 37 różnych numerów, gdzie ktoś miał coś wiedzieć... W końcu trafiłem na normalną osobę, która chciała pomóc. Dowiedziałem się, że oni (wydział logistyki) odesłali to auto do miejsca, skąd teoretycznie powinno trafić do nas i kazał czekać. Czekaliśmy do zeszłego tygodnia. Znowu zacząłem dzwonić (zacząłem od tego człowieka na którym skończyłem) odesłał mnie do tego "ostatecznego miejsca" a oni wzięli do mnie numer i kazali czekać... (skąd ja to znam...) Dzisiaj zadzwonili: samochodu nie ma, bo został przekazany AMW i sprzedany, oni nic nie wiedzą, do widzenia... I tak się skończyło UAZowanie.
Jutro wysyłam pismo do departament który przekazał nam auto ( oraz do wglądu bezpośrednio do ministra oraz do sekretarza stanu) niech sprawę wyjaśniają.
Jednocześnie chce podziękować MON za auto. Zajebiście pomogło w ratowaniu ludzi...
Opowiem Wam historie, abyście nie cieszyli się za mocno na sprzęt z wojska, nawet gdy jest już przyznany.
Na początku roku (bodajże w lutym) napisaliśmy pismo do Departamentu Wychowania i Promocji Obronności MON o nieodpłatne przekazanie samochodu osobowo-terenowego (do 3,5t 4x4 itd). Po ok. miesiącu otrzymaliśmy odpowiedź, a w niej zestawienie zbiorcze sprzętu do przekazania a konkretnie UAZ-a 469b ( pieczątki sekretarza stanu, kogoś z upoważnienia ministra obrony narodowej i jeszcze paru oficerów) pierwsza myśl - Hurrra!!!
ale...
Był podany termin przekazania ale żadnego numeru telefonu do kontaktu. Jako że nie mieliśmy doświadczenia w załatwianiu sprzętu z wojska postanowiliśmy pojechać do jednostki. W piśmie mieliśmy numer jednostki wojskowej gdzie auto powinno się znajdować. Pełni optymizmu w samochód i jedziemy oglądać "nasz" sprzęt. Kilometrów mieliśmy ok 150, więc podróż na cały dzień. Dojechaliśmy na miejsce iii zonk... Miła pani w biurze po kilku telefonach oznajmiła, że oni tego auta już nie mają, że jest na RB LOG (nie wiem co to jest, nie znam się) i że nie może pomóc. Ale kazała czekać, miało przyjść pismo... No to czekaliśmy... Ale że ostateczny termin przekazania był lada dzień postanowiłem podzwonić. Znalazłem numer w internecie do tego departamentu i się zaczęło odsyłanie: ja się tym nie zajmuje, ale podam numer do osoby co będzie coś wiedziała Obdzwoniłem takich osób 37!!! 37 różnych numerów, gdzie ktoś miał coś wiedzieć... W końcu trafiłem na normalną osobę, która chciała pomóc. Dowiedziałem się, że oni (wydział logistyki) odesłali to auto do miejsca, skąd teoretycznie powinno trafić do nas i kazał czekać. Czekaliśmy do zeszłego tygodnia. Znowu zacząłem dzwonić (zacząłem od tego człowieka na którym skończyłem) odesłał mnie do tego "ostatecznego miejsca" a oni wzięli do mnie numer i kazali czekać... (skąd ja to znam...) Dzisiaj zadzwonili: samochodu nie ma, bo został przekazany AMW i sprzedany, oni nic nie wiedzą, do widzenia... I tak się skończyło UAZowanie.
Jutro wysyłam pismo do departament który przekazał nam auto ( oraz do wglądu bezpośrednio do ministra oraz do sekretarza stanu) niech sprawę wyjaśniają.
Jednocześnie chce podziękować MON za auto. Zajebiście pomogło w ratowaniu ludzi...
Po prostu my, żeby dostać coś od wojska, musimy przejść pewną procedurę, która trochę trwa, a agencja przyjeżdża, mówi "ten nam się podoba, bierzemy" i już jest ich... Inaczej mówiąc, żeby coś dostać za darmo, musimy zdążyć przed AMW... Przykre, ale prawdziwe
były kwity!!! I w dodatku debile nie potrafili dobrze napisać nazwy jednostki!!! A dla kierowcy-mechanika ode mnie wpajali że pracuje w WSP 
