Kto może brać udział w akcji.
: sob 13 lut 2016, 17:59
Witam,
Ostatnio u nas w jednostce - w związku ze zbliżającą się wiosną i "pewnymi jak w banku" podtopieniami lokalnymi, wywiązała się dyskusja na temat uczestnictwa w akcjach ratowniczych i gaśniczych.
Jak wiadomo, do akcji może wyjechać strażak mający ukończone 18lat, szkolenie co najmniej szeregowca, do tego ważne badania lekarskie, szkolenie BHP i ubezpieczenie. Inaczej - niestety nie można go zabrać na akcję.
Tymczasem zgodnie z Art. 25. Ustawy z dnia 24 sierpnia 1991 r. o ochronie przeciwpożarowej -> punkt 1. Kierujący działaniem ratowniczym może:
"żądać niezbędnej pomocy od instytucji, organizacji, przedsiębiorców i osób fizycznych."
Czyli gdy wiadomo, że strażaków na miejscu jest za mało by zatrzymać napór wody, można zmusić niechętnych postronnych ludzi do pomocy w akcji ratowniczej. Jednakże jednocześnie nie wolno wrócić do remizy po kilkunastu strażaków, którzy np. nie mają badań lub ważnego szkolenia BHP... Mało tego - część osób biorących udział w naszej dyskusji, pamiętała, że kiedyś, gdy jeszcze wiele lat temu uczyli się na OTWP był nawet jakiś zapis mówiący, że zwolniona z udziału w akcji (w nawiązaniu do uprawnień kierującego akcją który może nakazać udział w akcji) jest jedynie młodzież poniżej 16tego roku życia a nie 18tego. Gdzie jednocześnie nie można zabrać do akcji chętnej do pomocy młodzieży z MDP która ma poniżej 18lat...
I tu moje pytanie - czy w naszej dyskusji źle zinterpretowaliśmy przepisy, a może jakiegoś nie wzięliśmy pod uwagę? Czy też w naszym kraju rzeczywiście panuje taki absurd?
Żeby uściślić - chodzi mi ogólnie o sytuację prawną, nie tylko o układanie worków z piaskiem... Pali się zboże na pniu - rolnicy próbują traktorami zrobić przerwę wystarczającą by ogień nie dotarł do zabudowań. Przybywasz na miejsce jako pierwszy i co? Zmusisz ich by przestali bo to niebezpieczne? Pamiętam jak na początku lat 90tych były w mojej okolicy pożary lasów. Gdyby nie pomoc okolicznych mieszkańców w wielu miejscach straty byłyby znacznie większe niż były... Tyle, że wtedy rządził zdrowy rozsądek, teraz rządzą przepisy...
Ostatnio u nas w jednostce - w związku ze zbliżającą się wiosną i "pewnymi jak w banku" podtopieniami lokalnymi, wywiązała się dyskusja na temat uczestnictwa w akcjach ratowniczych i gaśniczych.
Jak wiadomo, do akcji może wyjechać strażak mający ukończone 18lat, szkolenie co najmniej szeregowca, do tego ważne badania lekarskie, szkolenie BHP i ubezpieczenie. Inaczej - niestety nie można go zabrać na akcję.
Tymczasem zgodnie z Art. 25. Ustawy z dnia 24 sierpnia 1991 r. o ochronie przeciwpożarowej -> punkt 1. Kierujący działaniem ratowniczym może:
"żądać niezbędnej pomocy od instytucji, organizacji, przedsiębiorców i osób fizycznych."
Czyli gdy wiadomo, że strażaków na miejscu jest za mało by zatrzymać napór wody, można zmusić niechętnych postronnych ludzi do pomocy w akcji ratowniczej. Jednakże jednocześnie nie wolno wrócić do remizy po kilkunastu strażaków, którzy np. nie mają badań lub ważnego szkolenia BHP... Mało tego - część osób biorących udział w naszej dyskusji, pamiętała, że kiedyś, gdy jeszcze wiele lat temu uczyli się na OTWP był nawet jakiś zapis mówiący, że zwolniona z udziału w akcji (w nawiązaniu do uprawnień kierującego akcją który może nakazać udział w akcji) jest jedynie młodzież poniżej 16tego roku życia a nie 18tego. Gdzie jednocześnie nie można zabrać do akcji chętnej do pomocy młodzieży z MDP która ma poniżej 18lat...
I tu moje pytanie - czy w naszej dyskusji źle zinterpretowaliśmy przepisy, a może jakiegoś nie wzięliśmy pod uwagę? Czy też w naszym kraju rzeczywiście panuje taki absurd?
Żeby uściślić - chodzi mi ogólnie o sytuację prawną, nie tylko o układanie worków z piaskiem... Pali się zboże na pniu - rolnicy próbują traktorami zrobić przerwę wystarczającą by ogień nie dotarł do zabudowań. Przybywasz na miejsce jako pierwszy i co? Zmusisz ich by przestali bo to niebezpieczne? Pamiętam jak na początku lat 90tych były w mojej okolicy pożary lasów. Gdyby nie pomoc okolicznych mieszkańców w wielu miejscach straty byłyby znacznie większe niż były... Tyle, że wtedy rządził zdrowy rozsądek, teraz rządzą przepisy...