Co do ściągania dzieciaków do straży to zgadzam się, na początek pokazy, dni otwarte. Ale co dać w praktyce, aby jednocześnie nie narażać na warunki akcji?
Jeżdżę do akcji już około 20 lat (w tym również do wypadków) i z doświadczenia mi wychodzi, że rozwinięcia (oczywiście we wszelkich możliwych wariantach) są zdecydowanie częściej spotykane w praktyce, niż przenoszenie kogokolwiek na dowolną odległość. Doświadczenia wyniesione z zawodów nie pomogą w ugaszeniu skomplikowanego pożaru, ale strażacki elementarz ma się po nich zaliczony. Pomysł na inne zawody ciekawy, ale jako sędzia w z wieloletnim doświadczeniem już węszę problem w ocenie. Co nie znaczy, że nie można by się pokusić o coś w tym kierunku. Może, Druhu Fistachu, warto by założyć nowy wątek, w którym zbierałbyś pomysły na całkiem nowe zawody sprawnościowe OSP? Myślę, że zwłaszcza w młodej strażackiej kadrze jest spory potencjał jeśli chodzi o kreatywność.
Co do zakwalifikowania naszych "sportów" jako sportów, to nie odrzucałbym tego pomysłu tak szybko. Po pierwsze ligę już mamy, i to bardzo rozbudowaną (gminna, powiatowa itd.), po drugie nikt mnie nie zmusi do startu, jeśli nie będę chciał, po trzecie - ministerstwo odpowiedzialne za sport ma troszkę więcej pieniędzy na sport, niż MSWiA (chociaż sportowcy tak narzekają) i tutaj widziałbym szansę dla nas. Próby zakwalifikowania naszych dyscyplin jako powszechnie uznawanych już były, niestety ktoś zastrzelił ministra sportu i jak dotąd nie udaje się wrócić do tematu.
Na marginesie - wnioskuję, Durhu Fistachu, że działa Druh w terenach miejskich, bo na terenach wiejskich "jazda na widłach" jest dla każdego strażaka dyscypliną obowiązkową
