Spalony dom - co robić?
: czw 19 lut 2015, 18:55
Koledzy druhowie,
Znalazłem się w bardzo nieprzyjemnej sytuacji, a konkretniej mój brat i przyszła bratowa. Ale, po kolei...
Wczoraj w okolicach godzin porannych (koło 8:00) od pieca typu "westfalka" czy coś koło tego zaczął palić się pokój. Spaliła się część domu, ale dach został i były już plany remontu. Już pomału były zbierane materiały budowlane, kable, kleje itp. Państwowa Straż zdała protokół oddania budynku i zaczęły się prace sprzątające. Od okolic godziny 10:00 - kiedy skończyła się akcja gaśnicza - do praktycznie godziny 18:00 trwało sprzątanie. Później koło godziny 21:00 byliśmy sprawdzić czy coś się nie dzieje - tak w razie "wu". Później koło godziny 23:00 jechał kolega - sąsiad - również nie zauważył żadnego zagrożenia. W nocy o 2:00 dostaliśmy telefon, że budynek się pali. Po tym pożarze spalił się dach. Dzięki działaniu straży pożarnej udało uratować się stodołę podłączoną bezpośrednio do części mieszkalnej. Dziwne jest to, że prawdopodobnie zaczęło się palić w pokoju obok - w tym, w którym zostały przeniesione wszystkie rzeczy uratowanego rano pokoju.
Najmniej przyjemne jest to, że dom nie był ubezpieczony, bo wcześniej mieszkał tam nasz dziadek i nie przejmował się takimi sprawami.
Prosiłbym Was o radę, co w takiej sytuacji możemy zrobić. Jutro udamy się do opieki społecznej w urzędzie gminy - mam nadzieję, że jakoś nam pomogą.
Czy był ktoś w podobnej sytuacji - nie daj Boże - i poradził sobie z tym? Może istnieją jakieś organizacje, które mogłyby wspomóc brata?
Bardzo dziękuję za pomoc... Bo dwa pożary jednego budynku jednego dnia to przygniatające przeżycie...
Znalazłem się w bardzo nieprzyjemnej sytuacji, a konkretniej mój brat i przyszła bratowa. Ale, po kolei...
Wczoraj w okolicach godzin porannych (koło 8:00) od pieca typu "westfalka" czy coś koło tego zaczął palić się pokój. Spaliła się część domu, ale dach został i były już plany remontu. Już pomału były zbierane materiały budowlane, kable, kleje itp. Państwowa Straż zdała protokół oddania budynku i zaczęły się prace sprzątające. Od okolic godziny 10:00 - kiedy skończyła się akcja gaśnicza - do praktycznie godziny 18:00 trwało sprzątanie. Później koło godziny 21:00 byliśmy sprawdzić czy coś się nie dzieje - tak w razie "wu". Później koło godziny 23:00 jechał kolega - sąsiad - również nie zauważył żadnego zagrożenia. W nocy o 2:00 dostaliśmy telefon, że budynek się pali. Po tym pożarze spalił się dach. Dzięki działaniu straży pożarnej udało uratować się stodołę podłączoną bezpośrednio do części mieszkalnej. Dziwne jest to, że prawdopodobnie zaczęło się palić w pokoju obok - w tym, w którym zostały przeniesione wszystkie rzeczy uratowanego rano pokoju.
Najmniej przyjemne jest to, że dom nie był ubezpieczony, bo wcześniej mieszkał tam nasz dziadek i nie przejmował się takimi sprawami.
Prosiłbym Was o radę, co w takiej sytuacji możemy zrobić. Jutro udamy się do opieki społecznej w urzędzie gminy - mam nadzieję, że jakoś nam pomogą.
Czy był ktoś w podobnej sytuacji - nie daj Boże - i poradził sobie z tym? Może istnieją jakieś organizacje, które mogłyby wspomóc brata?
Bardzo dziękuję za pomoc... Bo dwa pożary jednego budynku jednego dnia to przygniatające przeżycie...