"Gdzie Ci strażacy-ochotnicy........"
-
- Posty: 6
- https://dekodeco.com.pl/producent-mebli-na-wymiar-w-warszawie-nowoczesne-kuchnie/
- Rejestracja: pt 04 sty 2008, 15:40
- Status: Offline
Pozdrawiam
Problem jest i to faktycznie. U nas w Jednostce mamy 32 druhów jedną drużyne kobiecą i MDP jestnas w sumie 54 osoby ale gdy zawyje syrena na stanowiska zgłasza sie z 5 osób i to w wieku 43-54 lat. I co ja mam z nimi robić az strach wyjechac do pozaru. Młodzi w szkole, inni w parcy po prostu tragedia. a tak jak w szedzie pracodawcy nie zwalniaja z pracy. Pomocy i ratunku. A juz o Wyposazeniu nie wspomnę w gminie istnieje 11 Jednostek OSP i zrzeszają ponad 200 osób, dlatego "brak" środków na co kolwie. nie dosyć ze brak ludzi do wyjazdów to jeszcze brak sprzętu to poprostu trageia.
Pozdrawiam Naczelnik
OSP Bryńsk
ospbrynsk@vp.pl
Pozdrawiam Naczelnik
OSP Bryńsk
ospbrynsk@vp.pl
-
- Posty: 20
- Rejestracja: pt 05 sty 2007, 14:25
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
- Status: Offline
Druhu nie jesteście odosobnieni z tym problemem frekwencji, wiele dużych dobrze wyposażonych a nawet będących w KSRG jednostek ma też z tym problem,często o tym słysze i rozmiawiam z druhami komendantami, ogólnie jest źle i lepiej nie będzie, mają być jeszcze gorsze przepisy dotyczące działalnosci OSP,ciekawe kto wtedy będzie jeździł? Głośno ostatnio mówi sie o powoływaniu JOTów, u mnie na powiecie jest 68 jednostek a tylko 3 powołały JOT. Dlaczego inni sie nie spieszą?,a no dlatego że powolanie JOTu wiąże sie z ściągnięciem na siebie problemów, na dzieńdobry za byle bzdure możemy wylądować u prokuratora, do tego właśnie wyjazdy,jak sie nie wyjedzie,to też finał może mieć w prokuraturze. Byłem zaangażowany całym sobą w działalnosć OSP, poświęcałem swój czas i pieniądze,dzisiaj kiedy nie raz zastanawiam sie z czego utrzymać rodzine, zaczynam sie zastanawiać czy nie zawiesić działalności OSP,bo nikt po mnie tego społecznie nie poprowadzi
Przecież JOT-y to nic innego jak do tej pory robiliśmy. W regulaminie JOT pisze jak byk, że wszyscy członkowie JOT ponoszą za swoje działanie odpowiedzialność statutową. NAtomiast karną ponosimy i teraz bez JOT-ów. Jak złamiesz prawo w czasie akcji, to choćbyś tylko przechodził obok i tak CIę czeka prokurator. Jak się nie wyjedzie, to ma się kontrolę i jeśli ona stwierdzi rażące zaniedbanie to spada się w kategoryzacji JOT. Nikt Cię nie zamknie do więzienia za to że jednostka nie wyjechała, bo to straż ochotnicza a nie zawodowa.osp-poznan pisze:Głośno ostatnio mówi sie o powoływaniu JOTów, u mnie na powiecie jest 68 jednostek a tylko 3 powołały JOT. Dlaczego inni sie nie spieszą?,a no dlatego że powolanie JOTu wiąże sie z ściągnięciem na siebie problemów, na dzieńdobry za byle bzdure możemy wylądować u prokuratora, do tego właśnie wyjazdy,jak sie nie wyjedzie,to też finał może mieć w prokuraturze.
JOT-y i ich kategoryzacja ma w końcu usystematyzować szkolenia jednostek i ich wyposażenie. Najlepsze jednostki (I i II kategoria) będą miały pierwszeństwo w przydziale pieniędzy z KSRG. Będzie można też planować sensowne szkolenia, bo wiadomo ilu potrzebnych będzie strażaków określonej specjalności (np. nie wszyscy muszą mieć szkolenia dowódcze, jak i ratowników).
I w końcu dzięki temu może nie będzie 11 jednostek w gminie, na które kasa się rozpływa (nie uwierzę, że wszystkie działają prężnie)- tylko 3-4 duże i dofinansowane. U nas już dawno zabrano sprzęt z "M"-ek i "S"-ek, które miały "żuczki" na stanie. ZOstała tylko jedna, bo było sporo młodych w niej.
A nie sądzisz, że z takim poglądem niedługo staniemy przed takim problemem jak Francuzi (już po 27 minutach bylismy na miejscu.. to wypowiedź rzecznika straży po wypadku autokaru pod Grenoble. Ciekawe ile trwa dojazd, kiedy nie jest "JUŻ") lub jak Grecy w roku ubiegłym, że do gaszenia lasów zbierano chętnych z ulicy.maxikasek pisze: I w końcu dzięki temu może nie będzie 11 jednostek w gminie, na które kasa się rozpływa (nie uwierzę, że wszystkie działają prężnie)- tylko 3-4 duże i dofinansowane. U nas już dawno zabrano sprzęt z "M"-ek i "S"-ek, które miały "żuczki" na stanie. ZOstała tylko jedna, bo było sporo młodych w niej.
Niestety raz na jakiś czas zdarzaja się powazne katastrofy i kazda para rąk jest ważna. Trochę się interesuję strukturą straży ogniowych w Europie i Francja mimo dobrego wyszkolenia posiada bardzo ubogą sieć (długie czasy dojazdów), Niemcy, Austriacy natomiast wcale nie myślą o likwidacji, w zależności od landu niemal w każdej pipidówie utrzymują OSP, które zaliczają od 0 do 3 interwencji rocznie. Mogę Ci podrzucić linki i zobaczysz jak niektóre są ubogo wyposażone (30 letnie odpowiedniki naszych Żuczków lub pojazdy, które tylko mieszczą sprzęt i dwie osoby). Jednak są niezastąpione w przypadku pożarów lub powodzi (nazywają się jednostkami o charakterze miejscowym i działają przewaznie na terenie własnej miejscowości). Niestety egoistyczne myslenie wielu z nas związane z kasą, może doprowadzić do sytuacji podobnej jak w Francji i ciekaw jestem, Twojej opini jeśli będziesz siedział zakleszczony w palącym sie samochodzie, 20 m od hydrantu i czekał, aż ta jedna z trzech w gminie dojedzie, może wtedy nadejdzie refleksja, że zamiast zlikwidować tę M-kę należało ją doposażyć choćby w porządne gaśnice a druhów zachęcić do działania. Lub kiedy woda zaleje większość obszaru Twojej gminy, a Ty będziesz padnięty po drugiej dobie, od tych którzy czekali na twoją pomoc i nie doczekali się jej zamiast podziękowań usłyszysz wyzwiska pod swoim adresem. Ratowałeś na terenie swojego miasteczka, a na prowincji niech czekają (mam przykład z tego roku z terenu takiej "mądrej" gminy, która też zachęciła do likwidacji).
Jeśli chodzi o JOT to cała zasada jego funkcjonowania opiera sie na powołaniu regulaminów, które jednoznacznie określaja zakres obowiazków poszczególnych fukcyjnych. W przypadkach "prokuratorskich" raczej można mieć problemy jeśli się go nie powołało jeśli w Statucie OSP jest taki zapis. Jeśli go nie ma - nie ma obaw, to nie jest regulacja prawna tylko wewnętrzna regulacja proponowana przez Związek. A jesli nie wyjedziesz? Wszystko zależy od okoliczności. Na Dolnym Śląsku był przypadek skazania prawomocnym wyrokiem naczelnika OSP właśnie za to.
Ostatnio zmieniony pn 07 sty 2008, 07:18 przez Fredek, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 20
- Rejestracja: pt 05 sty 2007, 14:25
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
- Status: Offline
zgadzam sie z ferdkiem że nie należy likwidować tego co jest i działa,w USA też są struktury OSP,mieszczą sie one ne peryferiach lub przedmieściach i można nawet w takich remiach spotkać tylko auta typu PICKUP i do tego nie oznakowane co najwyzej jakaś naklejka na drzwiach.W przypadku kiedy jest kataklizm lub inne duże zdarzenie to takie jednostki są wtedy niezastąpione,mogą prowadzić akcje mając do dyspozycji sam hydrant,pozatym jest to zawsze dodatkowy potencjal ludzki a nie przypadkowi ludzie zbierani z ulicy, no i rozpoznanie terenu w czasie działań jest owiele lepsze.
Wracając jeszcze do JOTów ,wiadomo że jak sie nabroi to i tak można wylądować u prokuratora,ale tu chodzi o to że JOT będzie w szerszym zakresie pod lupą prokuratury,do tego dochodzą też te wymogi ,zakwalifkuje sie w OSP JOT 2, a kilka razy wyjadą po 10 minutach albo i później i tu może zacząć sie problem,nie powie wtedy naczelnik "przepraszam bo w tamtym dniu byliśmy akurat JOTem 4".Co do likwidacji małych OSP to mam niedaleko mnie gmine gdzie większość siły bojowej opiera sie właśnie na Żuczkach,i chłopaki naprawde nieźle sobie dają rade.Kiedy był duży pożar i zjechaly sie średnie i ciężkie wozy ,to właśnie tymi żuczkami zrobili całe zabezpieczenie dla akcji, poustawiali stanowiska do czerpania wody przy hydrantach i stawach i wszystko działało jak trza .
A co do wyjazdów to czy będzie JOT czy też nie to i tak będzie jednostka OSP wzywana na akcje ,jeśli tylko będzie miała odpowiedni sprzęt i odpowiednio przeszkolonych ludzi. Gdyby za JOTem szły kożyści to od 2004 roku(jak wprowadzono przepis o JOT), mieli byśmy dzisiaj już 80% jednostek zJOTowanych
Wracając jeszcze do JOTów ,wiadomo że jak sie nabroi to i tak można wylądować u prokuratora,ale tu chodzi o to że JOT będzie w szerszym zakresie pod lupą prokuratury,do tego dochodzą też te wymogi ,zakwalifkuje sie w OSP JOT 2, a kilka razy wyjadą po 10 minutach albo i później i tu może zacząć sie problem,nie powie wtedy naczelnik "przepraszam bo w tamtym dniu byliśmy akurat JOTem 4".Co do likwidacji małych OSP to mam niedaleko mnie gmine gdzie większość siły bojowej opiera sie właśnie na Żuczkach,i chłopaki naprawde nieźle sobie dają rade.Kiedy był duży pożar i zjechaly sie średnie i ciężkie wozy ,to właśnie tymi żuczkami zrobili całe zabezpieczenie dla akcji, poustawiali stanowiska do czerpania wody przy hydrantach i stawach i wszystko działało jak trza .
A co do wyjazdów to czy będzie JOT czy też nie to i tak będzie jednostka OSP wzywana na akcje ,jeśli tylko będzie miała odpowiedni sprzęt i odpowiednio przeszkolonych ludzi. Gdyby za JOTem szły kożyści to od 2004 roku(jak wprowadzono przepis o JOT), mieli byśmy dzisiaj już 80% jednostek zJOTowanych
super podejscie - wtedy czas dojechania takiej większej jednostki do usunięcie drzewa z drogi to 20 minut a my wyjezdzając jestesmy tam w 5.maxikasek pisze:I w końcu dzięki temu może nie będzie 11 jednostek w gminie, na które kasa się rozpływa (nie uwierzę, że wszystkie działają prężnie)- tylko 3-4 duże i dofinansowane. U nas już dawno zabrano sprzęt z "M"-ek i "S"-ek, które miały "żuczki" na stanie. ZOstała tylko jedna, bo było sporo młodych w niej.
roznica 15 minut - drzewo na drodze to owszem jest zagrożenie ale byc 15 minut pozniej na miejscu pozaru .....
no wlasnie.
jestesmy S'ką z zuczkiem na stanie.
poza tym zuczek przez rowy Ci pojdzie nawet jak mokro a jak przygrzęznie to zaloga czesto da radę go wypachac a jelcz po prostu nie dojedzie.
zresztą patrzysz w szegolach na osp a nie w ogole - dolącz do tego migracje ludnosci po otwarciu granic - nawet super jednostki z 2-3 wozami mają dzis problemy z czlonkami a pozyskując pojazdy mialy po 30-40 osób w jednostce a są male jednostki z "zuczkami" ktore caly czas mają po 10-15 czlonkow i zawsze jest te 5-7 osob gotowych do wyjazdu - w duzej mierze są to wlasnie male jednostki gdzie czesc obsady wozu to są rolnicy ktorzy są zawsze we wsi i jedyne co tracą to czas bo z roboty nie musza się zrywać bo nie pracują od 7-16stej.
Święte slowa.Fredek pisze:A nie sądzisz, że z takim poglądem niedługo staniemy przed takim problemem jak Francuzi (już po 27 minutach bylismy na miejscu.. to wypowiedź rzecznika straży po wypadku autokaru pod Grenoble. Ciekawe ile trwa dojazd, kiedy nie jest "JUŻ") lub jak Grecy w roku ubiegłym, że do gaszenia lasów zbierano chętnych z ulicy.
Niestety raz na jakiś czas zdarzaja się powazne katastrofy i kazda para rąk jest ważna. Trochę się interesuję strukturą straży ogniowych w Europie i Francja mimo dobrego wyszkolenia posiada bardzo ubogą sieć (długie czasy dojazdów), Niemcy, Austriacy natomiast wcale nie myślą o likwidacji, w zależności od landu niemal w każdej pipidówie utrzymują OSP, które zaliczają od 0 do 3 interwencji rocznie. Mogę Ci podrzucić linki i zobaczysz jak niektóre są ubogo wyposażone (30 letnie odpowiedniki naszych Żuczków lub pojazdy, które tylko mieszczą sprzęt i dwie osoby). Jednak są niezastąpione w przypadku pożarów lub powodzi (nazywają się jednostkami o charakterze miejscowym i działają przewaznie na terenie własnej miejscowości). Niestety egoistyczne myslenie wielu z nas związane z kasą, może doprowadzić do sytuacji podobnej jak w Francji i ciekaw jestem, Twojej opini jeśli będziesz siedział zakleszczony w palącym sie samochodzie, 20 m od hydrantu i czekał, aż ta jedna z trzech w gminie dojedzie, może wtedy nadejdzie refleksja, że zamiast zlikwidować tę M-kę należało ją doposażyć choćby w porządne gaśnice a druhów zachęcić do działania. Lub kiedy woda zaleje większość obszaru Twojej gminy, a Ty będziesz padnięty po drugiej dobie, od tych którzy czekali na twoją pomoc i nie doczekali się jej zamiast podziękowań usłyszysz wyzwiska pod swoim adresem. Ratowałeś na terenie swojego miasteczka, a na prowincji niech czekają (mam przykład z tego roku z terenu takiej "mądrej" gminy, która też zachęciła do likwidacji).
.....
Z racji sporego rozproszenia gospodarstw w naszym rejonie kiedys nawet byl pomysl aby w kazdym gospodarstwie byly jakies węze - zaraz po postawieniu wodociągu.
Nie ma sensu superwyposazona jednostka z hiper wyksztalconymi ludzmi ktora przyjedzie po fakcie.
Zawsze liczą się te pierwsze minuty.
przedostatnia akcja w ktorej uczestniczylem - zjezdzalismy do remizy gdy nadjechaly cięzkie wozy. bylo po akcji - bylismy duzo wczesniej.osp-poznan pisze:zgadzam sie z ferdkiem że nie należy likwidować tego co jest i działa,w USA też są struktury OSP,mieszczą sie one ne peryferiach lub przedmieściach i można nawet w takich remiach spotkać tylko auta typu PICKUP i do tego nie oznakowane co najwyzej jakaś naklejka na drzwiach.W przypadku kiedy jest kataklizm lub inne duże zdarzenie to takie jednostki są wtedy niezastąpione,mogą prowadzić akcje mając do dyspozycji sam hydrant,pozatym jest to zawsze dodatkowy potencjal ludzki a nie przypadkowi ludzie zbierani z ulicy, no i rozpoznanie terenu w czasie działań jest owiele lepsze.
......
Co do likwidacji małych OSP to mam niedaleko mnie gmine gdzie większość siły bojowej opiera sie właśnie na Żuczkach,i chłopaki naprawde nieźle sobie dają rade.Kiedy był duży pożar i zjechaly sie średnie i ciężkie wozy ,to właśnie tymi żuczkami zrobili całe zabezpieczenie dla akcji, poustawiali stanowiska do czerpania wody przy hydrantach i stawach i wszystko działało jak trza .
...
niby glupia sprawa ale male jednostki są najszybciej bo są po prostu najblizej - jesli nawet nie są w stanie opanowac zagrozenia to są w stanie zabezpieczyc czesc terenu i ludzi, jesli są hydranty a brak zbiornika wodnego - mogą juz dzialac.
poza tym nie raz druhowie od nas kopali rowy w zamulonych stawach zeby splywająca do nich wodę mozna bylo podac dalej.
poza tym prawdę prawisz ze nie są to przypadkowi ludzie ktorzy potrafią niechcący przywalic Tobie widlami

-
- Posty: 20
- Rejestracja: pt 05 sty 2007, 14:25
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
- Status: Offline
Ja nie mam dużej jesdnostki, z samochodów gaśniczych mam tylko jedne stare GBA,tu i tam słyszałem że po co my jesteśmy w dużym mieście,przecież mamy 9-JRG na terenie miasta, i odnośnie działania ,odległości i rozeznania w terenie, to chciałbym tu też podać przykład z życia wzięty.
Było upalne lato 2006, siedze sobie w domu i mam włączoną stacje, w pewnym momencie słysze że jest pożar lasu jakieś 6-7 km od nas, oczywiście MSK miała nas głęboko..., bo wysyłała jednostke z centrum miasta czyli dodatkowe 10km drogi, następnie uruchomili z sąsiednich gmin jednostki z KSRG, mija 15 minut wozy gdzieś mkną w czaso przestrzeni aż nagle w MSK ktoś wpada na pomysł żeby może tak do nas zadzwonić, no i dzwonią czy moglibyśmy wyjechać ,a ja że oczywiście, no i jakie było moje zdziwienie że będąc wysłany od niechcenia ostatni po dobrych 15 minutach, byliśmy na miejscu pierwsi i przez około 10 minut prowadziliśmy akcje sami,w radiu słyszałem tylko że reszyta po drodze gdzieś sie pogubiła
Było upalne lato 2006, siedze sobie w domu i mam włączoną stacje, w pewnym momencie słysze że jest pożar lasu jakieś 6-7 km od nas, oczywiście MSK miała nas głęboko..., bo wysyłała jednostke z centrum miasta czyli dodatkowe 10km drogi, następnie uruchomili z sąsiednich gmin jednostki z KSRG, mija 15 minut wozy gdzieś mkną w czaso przestrzeni aż nagle w MSK ktoś wpada na pomysł żeby może tak do nas zadzwonić, no i dzwonią czy moglibyśmy wyjechać ,a ja że oczywiście, no i jakie było moje zdziwienie że będąc wysłany od niechcenia ostatni po dobrych 15 minutach, byliśmy na miejscu pierwsi i przez około 10 minut prowadziliśmy akcje sami,w radiu słyszałem tylko że reszyta po drodze gdzieś sie pogubiła
Spokojnie. Też mamy zaprzyjaźnioną straż w Niemczech, co ma 4 wyjazdy rocznie- a mają nową remizę (u nas takie budują zawodówkom), 3 samochody i ok. 200 członków (praktycznie cała wieś należy do niej).
CO do wyjazdów to nie wiem jakie wielkie są u Was gminy, ale my w swojej dojeżdżamy do granic w 15 minut. Więcej jeśli jest pożar w sąsiedniej gminie to jesteśmy pierwsi, mimo ze przeciętnie jest to ok. 30 km niż miejscowa duża OSP która ma 3 km. Jeśli jednostka wyjeżdża często to i tak się szbciej zbierze niż ta "od wielkiego dzwonu" zbierana.
Co do punktów tankowania wody- nie macie "Niagar"? Jeśli trzeba zrobić punkt poboru wody, to zostawiamy jednego z Niagarą i to wystarcza na 3-4 wozy. JAk jest mało ludzi, to też nie ma problemu każdy wóz ma swoją Niagarę.
W wypadku wielkich katastrof- może w końcu OC ruszy d.... Od tego są w końcu. ALbo zlikwidować ich, a pieniądze przeznaczyć na OSP.
Nie wiem jakie macie budżety, ale w mojej gminie to ok. 120 tys. zł na 3 OSP. Od tego odjąć pensje dla każdego kierowcy (5 kierowców- nie pamiętam ile to wychodzi już- 7-9 tys. na głowę??), OC+AC, paliwo, remonty, ekwiwalent. NA zakup sprzętu zostaje niewiele. Gdyby nie KSRG i pieniądze sponsorów (np. NAdleśnictwa) byłaby bieda. A gdyby te same pieniądze trzeba było dzielić na 6-7 jednostek?
Są oczywiście akcje, kiedy "piechota łanowa" jest konieczna np. pożary podmokłych łąk, wtedy nie ma zmiłuj. Tłumice w dłoń do do boju.
Ale nie zwróciliście uwagi, że obecnie 2 strażaków robi tyle samo co przedtem sześciu. Autopompy dwustopniowe, "szybkie natarcie" 25mm- załatwia to samo co kiedyś W75+rozdzielacz+W52. A wody starcza na conajmniej dwa razy dłużej. U nas W75 są u żywane obecnie od wielkiego święta(i do pompowania zbiornika
). Do tego znacznie poprawił się system powiadamiania zwłaszcza w lasach. Kiedy dojeżdżamy do takiego pożaru to często zajmuje on dopiero 2-5 arów. DLatego NAdleśnictwa inwestują w terenówki z 300l zbiornikiem, bo to wystarcza na spory odsetek pożarów w lesie.
Teraz co do Grecji. TAm walczyli ochotnicy, a nie ludzie zabierani z ulicy (siłą?). Podobnie jak podczas powodzi w 1997 roku wspierała nas cała masa ochotników. Ponadto chyba tak źle sobie nie radzili, skoro 200 tys. ha (w kilkuset pożarach) opanowali w 10 dni (nie mówię o dogaszaniu). W Kuźni zajęło to 4 dni, ale spłonęło tylko 9 tys. ha. Tam zginęło 64 osoby, w Kuźni- 3. Procentowo wychodzi prawie tak samo. Tylko, że ta gaszono na wysokości średnio 1000m npm w terenie górzystym.
"6 samolotów, dwa helikoptery, 15 drużyn strażackich i 45 ochotników walczy z ogniem wokół Olimpii"- jak wynika z opisu sprzętu mieli dość.
CO do wyjazdów to nie wiem jakie wielkie są u Was gminy, ale my w swojej dojeżdżamy do granic w 15 minut. Więcej jeśli jest pożar w sąsiedniej gminie to jesteśmy pierwsi, mimo ze przeciętnie jest to ok. 30 km niż miejscowa duża OSP która ma 3 km. Jeśli jednostka wyjeżdża często to i tak się szbciej zbierze niż ta "od wielkiego dzwonu" zbierana.
Co do punktów tankowania wody- nie macie "Niagar"? Jeśli trzeba zrobić punkt poboru wody, to zostawiamy jednego z Niagarą i to wystarcza na 3-4 wozy. JAk jest mało ludzi, to też nie ma problemu każdy wóz ma swoją Niagarę.
W wypadku wielkich katastrof- może w końcu OC ruszy d.... Od tego są w końcu. ALbo zlikwidować ich, a pieniądze przeznaczyć na OSP.
Nie wiem jakie macie budżety, ale w mojej gminie to ok. 120 tys. zł na 3 OSP. Od tego odjąć pensje dla każdego kierowcy (5 kierowców- nie pamiętam ile to wychodzi już- 7-9 tys. na głowę??), OC+AC, paliwo, remonty, ekwiwalent. NA zakup sprzętu zostaje niewiele. Gdyby nie KSRG i pieniądze sponsorów (np. NAdleśnictwa) byłaby bieda. A gdyby te same pieniądze trzeba było dzielić na 6-7 jednostek?
Jak mnie pamięc nie myli, to był on jednocześnie kierowcą i odmówił wyjazdu , bo był pod wpływem alkoholu. Dobrze kombinuję?Na Dolnym Śląsku był przypadek skazania prawomocnym wyrokiem naczelnika OSP właśnie za to.
Są oczywiście akcje, kiedy "piechota łanowa" jest konieczna np. pożary podmokłych łąk, wtedy nie ma zmiłuj. Tłumice w dłoń do do boju.
Ale nie zwróciliście uwagi, że obecnie 2 strażaków robi tyle samo co przedtem sześciu. Autopompy dwustopniowe, "szybkie natarcie" 25mm- załatwia to samo co kiedyś W75+rozdzielacz+W52. A wody starcza na conajmniej dwa razy dłużej. U nas W75 są u żywane obecnie od wielkiego święta(i do pompowania zbiornika

Ależ w tym cały sens. NAjpierw zawiadamia się jednostki najdalej położone, bo one mają najdłuższy czas dotarcia na miejsce. CHodzi o to aby jednostki dotarły prawie jednocześnie na miejsce(ale nie jednocześnie) i mogły się wspierać nawzajem i cały czas ktoś miał wodę. To lekcja wyciągnięta z Kuźni Raciborskiej.Było upalne lato 2006, siedze sobie w domu i mam włączoną stacje, w pewnym momencie słysze że jest pożar lasu jakieś 6-7 km od nas, oczywiście MSK miała nas głęboko..., bo wysyłała jednostke z centrum miasta czyli dodatkowe 10km drogi, następnie uruchomili z sąsiednich gmin jednostki z KSRG, mija 15 minut wozy gdzieś mkną w czaso przestrzeni aż nagle w MSK ktoś wpada na pomysł żeby może tak do nas zadzwonić, no i dzwonią czy moglibyśmy wyjechać ,a ja że oczywiście, no i jakie było moje zdziwienie że będąc wysłany od niechcenia ostatni po dobrych 15 minutach, byliśmy na miejscu pierwsi i przez około 10 minut prowadziliśmy akcje sami,w radiu słyszałem tylko że reszyta po drodze gdzieś sie pogubiła
Teraz co do Grecji. TAm walczyli ochotnicy, a nie ludzie zabierani z ulicy (siłą?). Podobnie jak podczas powodzi w 1997 roku wspierała nas cała masa ochotników. Ponadto chyba tak źle sobie nie radzili, skoro 200 tys. ha (w kilkuset pożarach) opanowali w 10 dni (nie mówię o dogaszaniu). W Kuźni zajęło to 4 dni, ale spłonęło tylko 9 tys. ha. Tam zginęło 64 osoby, w Kuźni- 3. Procentowo wychodzi prawie tak samo. Tylko, że ta gaszono na wysokości średnio 1000m npm w terenie górzystym.
"6 samolotów, dwa helikoptery, 15 drużyn strażackich i 45 ochotników walczy z ogniem wokół Olimpii"- jak wynika z opisu sprzętu mieli dość.
jesli idzie jednostkę w ktorej ja się udzielam

gdzie tam - do najdalej oddalonej jednoski osp w gminie 13 minut prywatnym autkiem cisnąc max
a zuczkiem to jeszcze wolniej bo wiezie się ludzi.
jak jadę prywatnym autem tak ciskając do 14zlociszy gdzie się da to w 10 minut nie wiem czy dojadę do granic gminy, więc chyba spora gminamaxikasek pisze:... CO do wyjazdów to nie wiem jakie wielkie są u Was gminy, ale my w swojej dojeżdżamy do granic w 15 minut.

gdzie tam - do najdalej oddalonej jednoski osp w gminie 13 minut prywatnym autkiem cisnąc max
a zuczkiem to jeszcze wolniej bo wiezie się ludzi.
my jeszcz nie - chyba na 5 jednostek tylko 2 takowe mająCo do punktów tankowania wody- nie macie "Niagar"? Jeśli trzeba zrobić punkt poboru wody, to zostawiamy jednego z Niagarą i to wystarcza na 3-4 wozy. JAk jest mało ludzi, to też nie ma problemu każdy wóz ma swoją Niagarę.
w75+rodzielacz+w52 to podstawa niestety....U nas W75 są u żywane obecnie od wielkiego święta(i do pompowania zbiornika).
hmm - dzieki za radęDLatego NAdleśnictwa inwestują w terenówki z 300l zbiornikiem, bo to wystarcza na spory odsetek pożarów w lesie.

Sam to wymyśliłeś, bo tak Ci pasowało? Wiele razy po Kuźni uczestniczyłem w szkoleniach i ćwiczeniach, ale o takiej taktyce nie słyszałem.Ależ w tym cały sens. NAjpierw zawiadamia się jednostki najdalej położone, bo one mają najdłuższy czas dotarcia na miejsce. CHodzi o to aby jednostki dotarły prawie jednocześnie na miejsce(ale nie jednocześnie) i mogły się wspierać nawzajem i cały czas ktoś miał wodę. To lekcja wyciągnięta z Kuźni Raciborskiej.
Od zawsze moja i sasiednia jednostka z KSRG wyjeżdżaliśmy do lasu, bo mamy do niego 3-4 km. W większości pożary lokalizowaliśmy przed dojazdem innych (PSP 25 km). Trzy lata temu PSP postanowiła dojechać pierwsza, kiedy przejeżdżali przez nasze miejscowości PSK uruchomiło dopiero nasze syreny. Efekt? Trzeba było ruszyć jednostki całej gminy (z korektą budżetu rocznego na cele OSP) oraz KSRG powiatu, a akcja trwała dwa dni.
Natomiast zdarzyło mi sie być dowodzonym przez młodych oficerów (nie pamiętających Kuźni) w taki sposób, że wprowadzili nas w leśną waską drogę dziób w dziób, pożar rozwinął sie tak, że uciekaliśmy na wstecznych, dobrze, że nikt nie wjechał do rowu. Niewiele brakowało a starzy ochotnicy zlinczowaliby młodego dowódcę.
W roku ubiegłym pierwszy raz w historii moja jednostka nie wzięła udziału w ćwiczeniach KSRG w lesie (nie należy do KSRG ale z racji położenia zawsze brała udział).
maxikasek a co do kasy to my mamy 160 tys. na 19 jednostek i raczej nie myślimy o likwidacji. Ale możliwość tworzenia JOT pozwala nam na połączenie słabszych organizacyjnie jednostek z lepszymi. Do tej pory tak funkcjonują dwie dawne M. Myślimy o kolejnych, aby ograniczyć sobie administrację i skupić się na działalności statutowej. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to docelowo w jednej OSP będą 2-3 JOT-y w 2-3 sąsiednich miejscowościach.
Znam jednego wójta z Opolskiego, który OSP traktował "tak se". Kiedy w 97 Odra zalała mu większośc gminy, do pomocy pozostały mu tylko OSP (PSP i tak nie wyrabiała się w swoich miastach). Dzisiaj jako, że dalej jest wójtem o strażakach mówi "moje wojsko" i jest jednym z lepszych prezesów gminnych ZOSP w województwie, a jego jednostki należą do lepiej wyposażonych, choć gmina wcale nie bogata.W wypadku wielkich katastrof- może w końcu OC ruszy d.... Od tego są w końcu. ALbo zlikwidować ich, a pieniądze przeznaczyć na OSP.
Ostatnio zmieniony wt 08 sty 2008, 07:19 przez Fredek, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 20
- Rejestracja: pt 05 sty 2007, 14:25
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
- Status: Offline
U nas to wogóle wszystko jakieś dziwne,jesienią byla wielka nawałnica,zalane cale miasto,brak sprzętu setki wezwań do wypompowywania wody, u mnie na OSP 4 nowe motopompy i co może ktoś z was pomyśli że mieliśmy mase pracy?.Otóż nie, MSK nawet nie zadzwoniło czy mamy choć jedną sprawną starą pompe(może to też jakieś startegiczne posuniecie,że jak dopada deszcz ,to wtedy nas uruchomią?).
Co do Lasów,to znajdujemy sie na skraju miasta do naszego osiedla przylega około 300ha lasów,kiedyś udałem sie do dyrekcji z prośbą o poparcie wniosku do KG PSP o przyznanie dotacji na zakup GBA, nie zdążyłem powiedzieć po co przyszłem a w drzwiach dyrektor już mi krzyczał że jak po pieniądze to źle trafiłem.
Co do Lasów,to znajdujemy sie na skraju miasta do naszego osiedla przylega około 300ha lasów,kiedyś udałem sie do dyrekcji z prośbą o poparcie wniosku do KG PSP o przyznanie dotacji na zakup GBA, nie zdążyłem powiedzieć po co przyszłem a w drzwiach dyrektor już mi krzyczał że jak po pieniądze to źle trafiłem.
i tu jest czesto pies pogrzebany.osp-poznan pisze:U nas to wogóle wszystko jakieś dziwne,jesienią byla wielka nawałnica,zalane cale miasto.....
jakos mam wrazenie ze OSP w miastach ma lepszy sprzęt, wiecej ludzi z porobionymi szkoleniami a wlasnie z wyjazdami jest roznie.
na wsiach ludzie z gorszym sprzętem i czesto bez szkolen i badan (tak wiem-nie powinno tak byc) wyjezdzają zawsze.
-
- Posty: 20
- Rejestracja: pt 05 sty 2007, 14:25
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
- Status: Offline
no i tu bym sie spierał,bo chyba GBA z 79 roku nie można zakwalifikować do lepszego sprzętu, zwlaszcza kiedy na małych wioskach w okolicy mają nowe Staromany i nie tylko, nasze pompy nowej generacji to też żadna rewelacja( 2 szlamówki typu ROBIN,1 NIAGARA i 1STHIL) co do ludzi jest jeszcze gorzej, robiłem nabór do OSP wiosną,porozklejałem plakaty na osiedlu(a mamy osiedle z ilością 4000 mieszkańcow)i nikt nie przyszedł.O remizie z odzysku (małej hali z rozbiurki)już nie wpomne ,do tego na terenie dzierżawionym.
co do sprzętu to chcesz się licytować? na pewno Cię przebiję. mamy gorszy choc są jednoski ktore mają gorzej niz my.osp-poznan pisze:no i tu bym sie spierał,bo chyba GBA z 79 roku nie można zakwalifikować do lepszego sprzętu, zwlaszcza kiedy na małych wioskach w okolicy mają nowe Staromany i nie tylko, nasze pompy nowej generacji to też żadna rewelacja( 2 szlamówki typu ROBIN,1 NIAGARA i 1STHIL) co do ludzi jest jeszcze gorzej, robiłem nabór do OSP wiosną,porozklejałem plakaty na osiedlu(a mamy osiedle z ilością 4000 mieszkańcow)i nikt nie przyszedł.O remizie z odzysku (małej hali z rozbiurki)już nie wpomne ,do tego na terenie dzierżawionym.
w przypadku remizy tez (choc z tego co widzę to za rok będzimy w lepszej sytuacji). co do chętnych - wioska z 250 osób i zarząd chce mlodziezowkę robic i myslę ze się uda znalezc kilka osób.
NieSam to wymyśliłeś, bo tak Ci pasowało? Wiele razy po Kuźni uczestniczyłem w szkoleniach i ćwiczeniach, ale o takiej taktyce nie słyszałem.

BO straż ogólnie powinna być traktowana jak oddziały szybkiego reagowania, resztę powinna załatwiać OC lub w mniejszych wypadkach komunalka bądź przedstawiciele właściciela terenu. JEst na mało , ale powinniśmy mieć sprzęt i wyszkolenie. Tak jak wyglądają u nas pożary lasów. Przyjeżdżamy gasimy, a dokładnym dogaszaniem i pilnowaniem zajmują się pracownicy leśni (oborywują teren pożaru, polewają wodą z beczkowozu itp.). W czasie powodzi zaś wiele cudów wyszło, więc to temat na osobny wątek.Znam jednego wójta z Opolskiego, który OSP traktował "tak se". Kiedy w 97 Odra zalała mu większośc gminy, do pomocy pozostały mu tylko OSP (PSP i tak nie wyrabiała się w swoich miastach).
Kiedy wciągnięto nas do KSRG (w momencie powstania weszły do niego wszystkie jednostki z wozami gaśniczymi) zaczął się dopływ pieniędzy. MAły ale stały. Później zaczęto lepsze jednostki wspierać przydzielając im większe kwoty. I co roku coś dokupywaliśmy. Udało się dogadać z gminą aby znalazła kasę na karosację starych wozów (jak mnie pamięc nie myli GBA z 1979 i GCBA z 1985 roku). Z Niemiec ściągneliśmy przeżartego rdzą Opla- GLMA. Prawie rok remontu, wymiany blach i mamy 9-osobowy samochodzik.
Z Nadleśnictwem okresowo różnie się układa, ale zawsze czymś sypnęli (piła, Niagara, węże, szkolenie pilarzy(wspólnie z PSP) itp).
Zasada- ziarnko do ziarnka.
Ostatnio raz do roku organizujemy ćwiczenia z OSP z Niemiec. Było u nas- 3 wozy od nas , 3 z Niemiec, Las załatwił śmigłowiec gaśniczy. Było gaszenie lasu na takiej "małej górce". Raz u nich- gaszenie mieszkania w bloku, ewakuacja rannych itp.- u nich stoi sporo starych ddrowskich bloków pustostanów, więc jest gdzie ćwiczyć.

Myślę, że zawsze problemem są ludzie. Jeśli uda się dogadać to nie ma takiej przeszkody, której się nie da pokonać. Byłęm dwie kadencje w zarządzie więc wiem, że nie zawsze jest kolorowo. Najgorzej wytłumaczyć starszym druhom, że nie ma kasy: "jak nie ma, za komuny zawsze była".
MDP to podstawa. Niestety gospodarka wolnorynkowa dosięgła już dawno nas, więc dobry PR to podstawa. Byle nie ograniczała się do mycia wozów i zwijania węży.o do chętnych - wioska z 250 osób i zarząd chce mlodziezowkę robic i myslę ze się uda znalezc kilka osób.
Ja byłem u nas ostatnim pokoleniem młodzieży które przyszło od razu do akcji. Najpierw pojechałem na pożar, potem zapisałem się do OSP. to był 1991 rok. Następna młodzież przyszła już z MDP w....2003 czy 2004 roku. WYmagało to wiele pracy (opiekun fundował im z wlasnej kasy raz na jakiś czas wyjazd na pobliski basen, potem udało się na ten cel wydębić kasę z gminy). Jeśli się zachęci aby zostali w MDP 2-3 lata, to jest spora szansa że zostaną. Ogólnie myślę, że jak zostaje 10% to niezły rezultat

Niestety sporym magnesem jest ekwiwalent, zawsze te kilkadziesiąt czy więcej zł kwartalnie pomaga później w integracji grupy (jak już przejdą do OSP)
